Pucuś
Junior
Dołączył: 14 Wrz 2007
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 20:54, 05 Paź 2007 Temat postu: Prawda o bójce Dody! |
|
|
Portal INTERIA.PL poznał szczegóły głośnego fizycznego starcia między gwiazdą pop Dodą a raperami Grupy Operacyjnej. Zapytaliśmy obie strony, jak to było naprawdę?
Po nagraniu przez duet Grupa Operacyjna utworu "Podobne przypadki", w którym Doda nazwana jest "blacharą" i wytoczeniu przez wokalistkę procesu raperom, prędzej czy później musiało dojść do bezpośredniego kontaktu między obiema stronami konfliktu.
Do decydującego starcia doszło ostatecznie 4 października w jednej z wind wrocławskiego Hotelu Orbis, na kilka godzin przed rozdaniem nagród "Viva Comet 2007", na które obie gwiazdy były zaproszone.
Prasa brukowa podała dwie różne wersje wydarzeń na temat sprzeczki między Dodą a Grupą Operacyjną, W których każdy czuł się poszkodowany i wzywał policję.
"Miałam okazję poznać ich w windzie i okazali się totalnymi babami. Zapytałam, dlaczego nie powiedzą mi tego prosto w twarz. Nic nie wydukali, jednemu trzęsła się broda" - relacjonuje Doda.
"Drugi zaczął na mnie krzyczeć i mnie szturchać. Jak moi ochroniarze wyprowadzili go z windy to zadzwonił na policję. To takie babsztyle i takie c**y. Jestem załamana, do czego może doprowadzić chęć bycia na okładkach. Ale im mniejsze pieski, tym głośniej szczekają" - podsumowuje wokalistka.
Mieszko i Ziemowit z Grupy Operacyjnej zapewniają jednak, że nie chcieli żadnych kłótni i zostali zaatakowani przez wokalistkę i jej ochroniarzy.
"Pierwszy raz spotkałem się z kimś kto przedstawił się jako mafia, a konkretnie mafia pruszkowska. Jest to dla mnie jakaś groteska, po prostu teatr absurdu" - mówi Mieszko z Grupy Operacyjnej.
"Około godziny 16. zameldowaliśmy się w Hotelu Orbis we Wrocławiu. W lobby tego hotelu od kilkunastu minut, jak wiemy z relacji naszych przyjaciół, czekała na nas ta pani ze swoją menedżerką i dwoma drabami. Puszczali konsekwentnie kolejne windy ewidentnie czekając na nas".
"Podeszliśmy do nich, jako że nie chcieliśmy być nieuprzejmi wobec nikogo. Zapytaliśmy czy jadą tą windą, powiedzieli, że tak. Jak tylko zamknęły się drzwi, Doda rzuciła się do mnie i tę swoją gadkę: Gówniarzu, co ty sobie myślisz, może teraz powiesz mi coś ciekawego".
"Była poważnie roztrzęsiona i bardzo agresywna. Po czym tak skrzecząc po swojemu zaczęła mnie szarpać. Po czym Ziemowit powiedział: Koleżanko, chyba się zapędziłaś - wspomina Mieszko.
"Na co ochroniarze wzięli mnie za szyję i mówi, że Doda nie do mnie mówi. Ja zapytałem co ona sobie wyobraża, a on jeszcze raz za szyję i mówi, że nie do mnie mówi i bach mnie z bani - opowiada Ziemowit. Aż mi się ciemno zrobiło. Nie wiem co by stało się dalej, więc mój pierwszy odruch to komórka i zadzwonienie na policję" - dodaje Ziemowit.
"Powiedziałem, że zostałem napadnięty w windzie, na co draby odstąpiły, bo rzeczywiście kapnęli się, że nie będą lać chłopaka skoro rozmowy na policję nagrywają się. Po czym nas złapali tak, żebyśmy nie mogli się ruszać, Dodę wypuścili na jakimś przypadkowym piętrze i zaczęli z nami jeździć od góry do dołu, wyrzucili nas na najwyższym piętrze i pojechali w dół".
"Jak się dowiedzieliśmy, to było zaplanowane. Dziewczyny z My Music powiedziały nam: Przecież ona tam czekała cały czas na was. Chodziło jej o jedną rzecz, żebyśmy nie byli na gali Viva Comet i spędzili wieczór na komisariacie tłumacząc się o co chodzi, ale jej się nie udało. Za cienka jesteś w uszach" - podsumowuje Ziemowit.
INTERIA.PL
Post został pochwalony 0 razy
|
|